Rozdział piętnasty

„Co się odwlecze to nie uciecze”
                             
Zbladł. Siedział na kanapie i gapił się w ekran telewizora niczym zahipnotyzowany.

„Znana i ceniona archeolog, Lara Croft dwa tygodnie temu została oskarżona o kradzież artefaktów muzealnych Uniwersytetu Collegium Maius. Została osadzona w więzieniu, natomiast wynikiem sprawnie przeprowadzonej wczorajszego dnia rozprawy sądowej było, zdaniem sędziego, skazanie pani Croft na cztery lata pozbawienia wolności. Wczoraj, w godzinach południowych, kiedy archeolog była odprowadzana przez funkcjonariuszy prawa do radiowozu, fotoreporterzy zarejestrowali jej kolejny, kuriozalny wyczyn. Oto nagranie jednego z naszych  dziennikarzy. Jonathanie, prosimy…

Witam, Jonathan Howell, wiadomości specjalne. Wczoraj, pod budynkiem sądu najwyższego zgromadził się tłum gapiów i fanów lady Croft. Najwięksi pasjonaci działań pięknej archeolog przybyli z różnych zakątków Europy tego dnia, specjalnie na miejsce zdarzeń, by chociaż przez chwilę zobaczyć tę wyczynową kobietę na żywo. Lady Lara Croft, co możecie właśnie państwo zobaczyć na ekranach telewizorów, zaspokajając zainteresowanie swoich entuzjastów, wymknęła się policjantom i, pokonując ich w bójce, uciekła z miejsca zdarzenia…”


Kurtis nie wierzył własnym oczom. I uszom. Patrzył, jak jego eks towarzyszka, skuta kajdankami wyrywa się z rąk jednego policjanta, drugiego kopie w krocze, kolejnego powala silnym ciosem z łokcia. Zanim z budynku wybiegli kolejni policjanci, Lara wyciągnęła leżącemu na ziemi mundurowemu klucze z kieszeni i zerwała się do ucieczki. Tłum gapiów, skandujących jej imię, wcale nie uniemożliwił jej rejterady, a wręcz przeciwnie odsunął się, robiąc jej miejsce na drodze. Owy tłum zagrodził też przejście dopiero zbierającym się z ziemi policjantom. Lara zdążyła jeszcze rozkuć sobie kajdanki i, sprawdzając w sprincie pęk kluczy, dorwała najmniejszy, z doczepionym przyciskiem. Nacisnęła niewielki guzik, a kiedy alarm nieopodal stojącego radiowozu wyłączył się, otworzyła jego drzwi i wsiadła do niego, natychmiastowo odpalając silnik. W tym momencie nagranie urwało się, a głos reportera, Jonathana Howella podziękował za uwagę i zgłosił powrót do studia. Trent patrzył jeszcze chwilę na telewizor, po czym wstał z fotela i wyszedł z salonu, udając się do swojej sypialki. Już bez słowa, przypominając sobie, za co tak naprawdę ceni Larę, wrzucał do swojego plecaka najpotrzebniejsze rzeczy. Przypomniał sobie jej telefon, domyślił się, że Croft potrzebowała jego zeznań. Nie miał zamiaru pokazywać się w sądzie, ale gdzieś w jego głowie narodził się pomysł spotkania się z kobietą. Lubił takie akcje. Nie dawał sobie czasu nawet na poskładanie ubrań w estetyczną kosteczkę, śpiesząc się, zamknął plecak i, zabierając z wieszaka zimową kurtkę, zaczął ubierać buty. Robił to wszystko w tak błyskawicznym tempie, jak gdyby obawiał się, że Hogwart Express zaraz odjedzie bez niego do świata magii i czarodziejstwa. W końcu wyszedł z domu, trzaskając doniośle drzwiami.


- Nie przejmuj się tymi zdjęciami, staruszku. Lara na pewno coś wykombinuje. – Powiedział Zip, kiedy Winston zdenerwowany zerkał na monitor komputera, w gabinecie czarnoskórego przyjaciela. – Wszyscy wiemy, że jest niewinna.
- Wszyscy? – Zapytał Winston z kpiną w głosie. – Daruj sobie, Zip. Wszyscy czyli ty, ja no i Alister. Daleko nam do wszystkich. Przy okazji, ciekawe, kiedy Lara zamierza się z nami skontaktować.
- Lara nie jest taka głupia, nie przyjedzie tu. Dobrze wiemy, że policja jej tak łatwo nie odpuści, zwalą nam się na głowę. Zobaczysz, stawiam sto dolców, że zjawią się tu zanim zdążysz powiedzieć „Lara wróciła”.
- Lara wróciła.
- Nie mam stu dolców. – Odpowiedział Zip wymijająco. Winston natychmiast podniósł się z krzesła i podszedł do okna. Nie wierzył własnym oczom.
- Lara wróciła! – Powtórzył odkrywczo. Czarnoskóry przyjaciel biegiem powtórzył manewr, jaki wykonał starszy kamerdyner. Wyjrzawszy przez okno, dostrzegł znaną, kobiecą sylwetkę, skradającą się do drzwi frontowych.


- Co ty tu robisz? – Powiedział czarnoskóry przyjaciel, zanim jeszcze Lara zdążyła przekroczyć próg domu. Croft wyminęła go z miną mówiącą „Odsuń się, nie mam czasu” w wersji nieco bardziej wulgarnej. Od razu, szybkim krokiem udała się w stronę schodów i pomaszerowała do swojego pokoju. Zip nie dawał za wygraną. – Widzieliśmy wiadomości. Nie powinnaś tutaj… I jak ty wyglądasz, na Boga? – Przyjaciel zwrócił uwagę na nowy image Lary. Przyglądał się jej czerwonym włosom, zaplątanym już nie w długi warkocz, ale spiętym w ekstrawagancki kucyk. Lara zmieniła także swój styl bycia. Na głowie miała duży kapelusz, a kurtkę zimową zamieniła na elegancki płaszcz.
- Jestem niewinna.
- My to wiemy, ale… świetnie wyglądasz. – Stwierdził. Croft udawała, że nie usłyszała jego kwestii.
- Jeżeli zjawi się tu policja, nie mówcie nic o żadnym micie, o żadnej legendzie…
- Wiesz… - Odezwał się Alister, stojąc za jej plecami i zjawiając się niewiadomo kiedy. – … że, gdybyś opowiedziała prawdę o legendzie i o tym, że rozwiązujesz historyczną zagadkę i gdybyś opisała dokładnie, że w murach Uniwersytetu jest ukryty jeden z ośmiu artefaktów, to zostałabyś uniewinniona, przy okazji dorwałabyś tę rudą szuję i dostałabyś dofinansowanie za archeologiczną robotę i kasę za znaleziska?
- A przy okazji rozniosłoby się w mediach, że mam tę legendę i znów znaleźliby się kolejni, którzy walczyliby o pierwsze miejsce w tym tajemniczym wyścigu. Dzięki. Wystarczy mi, że Trent, Major i Athanasia deptają mi po piętach.
- Tak właściwie nawet nie wiesz kto komu depta i jak daleko jest Athanasia z rozszyfrowywaniem legendy, kto wie… Może już ją skończyła. – Powiedział Zip. Lara spojrzała na niego, po czym podeszła do Alistera i wyciągając z kieszeni mały pakunek – podała rękę okularnikowi.
- Nie rozśmieszaj mnie, gówno skończyła. Nie jest taka sprytna. Trzymaj. – Po jej słowach Fletcher automatycznie rozpakował niestarannie zawiniętą paczuszkę. Poprawiając okulary, które zjeżdżały mu z nosa, odwinął delikatny papierek i spojrzał na kawałek złota. Wyciągnął przedmiot i obejrzał go dokładnie.
- Jak ty to…
- Kiedy wyjeżdżałam do Polski, miałam dwa tygodnie do zaćmienia słońca, które miało wskazać mi ścianę muru, w jakiej krył się artefakt. Dwa tygodnie siedziałam w więzieniu, potem była rozprawa. Ukradłam radiowóz…
- Widzieliśmy wiadomości.
- … w końcu go zostawiłam i uciekałam na piechotę… - Zaczęła opowiadać


                „Zapukała dyskretnie do drzwi jednego z wielu hotelowych apartamentów. Usłyszała ciche „proszę wejść”.
- Jestem, jak prosiłeś. – Odpowiedziała półszeptem dziewczyna i, przekraczając próg pokoju, zamknęła za sobą drzwi. Ivo spojrzał na nią delikatnie uśmiechnięty.
- Nie popieram stylu, w jakim uciekłaś, moja droga.
- Wiem… Przepraszam, że naraziłam cię na nieprzyjemności. Byłeś moim adwokatem, a ja wywinęłam taki…
- Brzydki numer? Tak. Był brzydki. Ale dzięki tej akcji będziesz mogła odnaleźć rudowłosą i wydać ją policji, uniewinniając się. Nie dokonałabyś tego, odsiadując cztery lata.
- Co mam zrobić? – Zapytała Lara, siadając na fotelu. Patrzyła przyjacielowi prosto w jego duże, bardzo ładne oczy. Jego ulubiony krawat o kolorze kapusty kiszonej stanowił idealne połączenie wraz z tymi oczami oraz barwą czerwonej koszuli.
- Uciekać. Po pierwsze, muszę cię zaczarować, księżniczko. Po drugie, przyjaciel, którego poznałaś w pociągu, gdy jechaliśmy do Warszawy, Lenz, bezpiecznie przewiezie cię przez polską granicę, dalej radź sobie sama.
- Nie wiem, jak mam ci dziękować.
- Kiedy zostaniesz uniewinniona, wyślę ci rachunek. Tymczasem zapraszam do łazienki. Przygotowałem wspaniałą farbę oraz zestaw ubrań tak kobiecych, o jakich sama Miss World może tylko marzyć.”


- … wtapiając się w tłum, po tej małej odmianie, kolejnej nocy powtórzyłam wejście na teren uniwersytetu. Równo dwa tygodnie… Niewielki promień słońca padł na cegłówkę, którą wydłubałam. Tam był właśnie ten cyrkiel.
- Cyrkiel proporcjonalny. – Poprawił Larę Alister. - Przyrząd kreślarski, służący do rysowania okręgów, jak również do odkładania odcinków.  
- W czasie powrotu do Anglii rozwiązałam też piątą zagadkę. „Piąty podwójny obliczacz w nieskończoność pędzi, doprowadza do śmierci nie tylko poprzez sole, w monotlenku diwodoru pływa ten wymiernik, gdzie o skarby pirackiej Pamfilii wielki Allach dba.”. Chodzi o jaskinię morską Korsanlar w Alanyi, na terenie Turcji.
- Jak na to wpadłaś?
- Piraci i Allach czyli woda i islam czyli morska jaskinia i Turcja… Czyli Korsanlar. Nic innego nie pasuje.
- Korsanlar Mağarası to faktycznie tak zwana Jaskinia Piracka. Zlokalizowana po wschodniej stronie półwyspu, na którym znajduje się średniowieczna twierdza w tureckim mieście Alanya. Plotki mówią, że z tej jaskini prowadzi potajemne przejście do twierdzy, gdzie średniowieczni piraci znosili swe skarby. Myślisz, że tam będzie piąty artefakt?
- Tęskniłam za twoją wiedzą, przyjacielu. Właśnie tak myślę. – Croft klepnęła swojego księgowego po ramieniu, po czym wyciągnęła z szafy skórzany, mały, czarny plecak. Wpakowała do niego dwie, chromowane Beretty 9mm i zapas amunicji Parabellum. Dorzuciła do tego kilka paczek apteczek i opakowanie flar.
- Zip, przynieś linkę magnetyczną, mój headset i PDA.
- Ale…
- W Krakowie został mój plecak, potrzebuję nowego asortymentu. Nic nie wiecie… Nie było mnie tu, nie widzieliście mnie odkąd wyjechałam z domu, nie informując was ani o celu podróży, ani o wyprawie.
- Mamy składać fałszywe zeznania?
- Wszystko na mój koszt.
- Zawsze byłaś szalona, ale teraz zdajesz się być do tego zdesperowana. Albo stuknięta. – Odpowiedział czarnoskóry przyjaciel. Croft spojrzała na niego groźnie, nie miała ochoty na żadne dyskusje. Zip postanowił wykonać jej polecenie i ruszył w stronę swojego gabinetu.
- Jak to się stało, że nie zostałaś zatrzymana na lotnisku? Że w ogóle dałaś radę nawiać z Polski?
- Kiedy chcę, potrafię być niewidzialna. Łatwo wtapiam się w tłum.
- Widzę. Wyglądasz zupełnie inaczej.
- Dziwnie. No ale co zrobisz, kiedy nie masz innego wyjścia. – Stwierdziła Croft. Zrzuciła z głowy kapelusz i szybko zaczęła rozpinać pasek jasnych spodni, szytych z delikatnego, bardzo kobiecego materiału. Alister spojrzał na nią, zająknął się i wyszedł z pokoju. Kobieta szybko zdjęła z siebie babskie fatałaszki, po czym wdziała ciemne sztruksy i wygodną bluzę. Spojrzała w lustro. Nie mogła przyzwyczaić się do nowego koloru włosów.
- Będziemy w kontakcie. I nikomu ani słowa o Turcji. – Powiedziała w końcu, odbierając od Zipa elektroniczne przyrządy, gdy stała już pod drzwiami swojej rezydencji. Zamówiła taksówkę, która podjechała prosto pod bramę posiadłości.  Nie dodała nic więcej, wsiadła do samochodu.


- Ruda… - Szepnął Trent do telefonu.
- Dla ciebie pani Afelis. – Odpowiedział kobiecy głos drażliwym tonem.
- Nasia, mam prośbę. Maleńką…
- Ależ ty jesteś uparty… Myślisz, że jestem na każde twoje zawołanie? – Zapytała. Kurtis przypomniał sobie, że takie same słowa wypowiedział do Lary, gdy prosiła go o pomoc. Historia lubi się powtarzać.
-  Jaka jest kolejna lokacja zagadki?
- Kpisz ze mnie? To ostatnia rzecz, jaką ci powiem.
- Nie obchodzi mnie zagadka ani laury, jakie zyskuje się po jej rozszyfrowaniu.
- Więc po co ci to?
- Szukam Lary.
- Szukaj w pierdlu, na pewno ją złapią. Powodzenia. Radź sobie sam. – Odpowiedziała Athanasia, kończąc połączenie. Rozczarowała się, myślała, że Trent ma lepszy powód do zawracania jej głowy. – Dupek. – Mruknęła sama do siebie, chowając aparat telefoniczny do torebki. Znała rozwiązanie piątej zagadki. Była na polskim lotnisku i próbowała kupić bilet do Turcji, ale linie lotnicze przeżywały kryzys i policja sprawdzała wszystkie kobiety, które próbowały wylecieć z kraju, czy czasem nie przypominają brytyjskiej uciekinierki. Athanasia odwiedziła już cztery lotniska, ale na żadnym z nich wcale robota funkcjonariuszy nie szła sprawniej. Nie miała wyboru. Siedziała na krześle i czekała, aż proces kontroli zostanie zakończony.

               
                - Wasz trud kiedyś zostanie doceniony. – Zagwarantował wysoki mężczyzna. Winston spojrzał na niego nienawistnie. Dookoła panował niesamowity bałagan, gabinet Zipa zamienił się w istną ruinę. Trójka domowników siedziała na kanapie i przyglądała się bacznie wyczynom dwóch potężnie zbudowanych mężczyzn.
- Znowu ty? – Zapytał Zip ironicznie, gdy włamywacz plątał mu więzy na rękach i nogach.
- Co się odwlecze to nie uciecze. Powtórka z rozrywki, czarnuchu. Pani domu nie ma? Słyszałem o jej wybryku w Polsce. Zgadywałem, że pierwsze, gdzie się uda, to to zgrabnej urody, choć zdewastowane miejsce.
- Co planujesz?
- Zwiążemy was, zabierzemy ze sobą, zrobimy bałagan, a potem będziecie moją kartą przetargową w licytacji o artefakty z panią Croft.
- Dobry plan. – Stwierdził Alister. Uśmiechnięty od ucha do ucha Major spojrzał na niego zza ciemnych okularów.
- Wręcz przezajebisty. Stoucas, knebluj ich i wpakuj do furgonetki.


- Ma pani rozmienić z pięćsetki?
- Raczej wątpię. To który model panią interesuje? – Zapytała ekspedientka. Lara wskazała palcem na przedmiot za szybą. Kasjerka spojrzała na nią niepoważnie. – Nokia N8?
- Owszem. Potrzebny mi wszechstronny telefon.
- W takim razie trzysta osiemdziesiąt funtów. Spisać umowę? Rozumiem, że telefon będzie zakupiony na formę abonamentu lub na raty...
- Nie, dlaczego? Płacę całość, na miejscu. Dodatkowo chciałabym zakupić kartę operacyjną sim z nowym numerem.
- Nie ma problemu. – Powiedziała spokojnie młoda ekspedientka, dziwiąc się, że klientkę stać na tak drogi przedmiot. Lara nie wyglądała na bogatą. Kobieta podała jej papier, który należało podpisać oraz wystawiła rachunek potwierdzający zakup. Wręczyła także dokument gwarancyjny i w końcu oddała jej pudełko z zestawem telefonicznym. Lara zajrzała do swojego portfela. Podała kobiecie banknot pięciuset funtów. Kasjerka pokiwała przecząco głową.
- Nie będę miała jak wydać… - Młoda sprzedawczyni spojrzała na portfel archeolożki i uśmiechnęła się szeroko na widok karty kredytowej. – Ale może pani zapłacić kartą. – Lara odpowiedziała jej nieszczerym uśmiechem, który miał ukryć jej zdenerwowanie. Przytaknęła i zrezygnowana wyciągnęła z portfela prostokątną blaszkę.


                - Odbierz. Postawię ci flaszkę… – Warknęła, wybierając znany numer na swoim nowym telefonie. – Dante? – Zapytała, gdy usłyszała w aparacie dźwięk odbieranego połączenia.
- Czy ty czasami nie pomyliłaś numeru, moja droga? Powinnaś zadzwonić na policję, a nie do mnie.
- Jestem niewinna, a ty musisz mi pomóc.
- Trudno w to uwierzyć, ale nie zaprzeczę przez ciekawość. W czym rzecz?
- Muszę się dostać do Turcji.
- Laro, lubię latać, ale jesteś poszukiwana przez policję i ambasadę. Być może nawet FBI i Interpol. Widziałaś najnowsze wiadomości? Brytyjskie i polskie media nie mówią o niczym innym. Rabunek Uniwersytetu to przewinienie na skalę naruszenia światowego dziedzictwa.
- Wiem, Dante. Powołuję się jednak na naszą przyjaźń. Pomóż mi.
- Nadal jesteś tylko zbiegiem. Jeżeli złapią cię ze mną, ja także…
- Powiesz im, że cię porwałam i zmusiłam do lotu, że groziłam ci bronią… Potwierdzę to.
- Mam robić z siebie faceta, ofiarę losu, która daje się porwać kobiecie? – Zakpił Leydon. Croft odpowiedziała mu skinieniem głowy, którego przyjaciel nie mógł jednak dostrzec. – No dobrze… Ale ostatni raz gram dla ciebie taką męską cipę, co se z babą nie potrafi poradzić. Gdzie mam przylecieć i ile mam czasu?
- Żałuj, że nie widzisz mojego szerokiego uśmiechu, Leydon. Leć na Londyn. Ląduj na dachu wieżowca 25 Bank Street.
- Robi się, siostro.
- Wypraszam sobie, nie jesteśmy spokrewnieni. Czekam.


CDN



4 komentarze:

  1. Mi sie rozdział podoba, nie mam zastrzeżeń, jest zajebi*ty.
    W każdym razie spróbowałam sobie wyobrazić "nową Lare" - wygląda ciekawie. Już nie mogę się doczekać, kiedy Kurtis się z nią spotka, będzie ostro ^^
    Po za tym bardzo podoba mi się określenie o pociągu do Hogwartu, serio- genialne.
    A tak na marginesie bardzo podobają mi się twoje dialogi Zipa XD Są genialne!
    Tyle o de mnie, ciał!

    komentarz wystawiony na HL Onet - 2010-11-04 19:31

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z komentarzem mojej przedmówczyni - Agaty;-* Dopowiem, że rozdział i owszem był pogmatwany ale na pozytwnie.xD Lilka lubi gmatwać, a Pati-Ann lubi to czytać i dużo nad tym rozmyślać;-) Rozbudzasz tylko ciekawość i tyle! Hehe co do naszej pięknej Lary to wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że zwieje!!! Nie przeżyłabym jakby poszła do paki!!! xD Genialnie udało jej się wykiwać naszych polskich gliniarzy;-) I całe szczęście! Co do zmiany koloru włosów Lary, to też bardzo ciekawa jestem jak się w takich prezentowała no i zastanawiam się, jak zareaguje na taką odmianę Kurtis;-) O ile naprawdę jej pomoże...coś Anthanasia do niego sapała przez telefon, oby to nie wybiło faceta z rytmu;-)
    Nie ma to jak stary kumpel Dante, który przyleci na każde zawołanie, sama chciałabym mieć kogoś takiego;-) Ale w sumie mam nadzieję, że Lara szybko wywiąże się z tej afery...szkoda mi jej, że musi się tak ukrywać i na dodatek zmieniać wizerunek, co na pewno też jej się nie podoba;-( MAJOR!!!! A to świnia, nie odczepi się! Tylko jego tu brakowało do szczęścia, już nie spodziewałam się, że wróci...a tu jednak. Postanowił zabawić się w porywacza, biedna Lara jak to dobrze, że ona jest taką twardą babką. xD Co do słów pod rozdziałem to naprawdę nic się nie martw, wena sama przychodzi i sama odchodzi jak przypływy i odpływy na morzach;-) Ty masz ogromny talent! A na dodatek wyznałaś mi, że pisanie sprawia Ci przyjemność więc głowa do góry, jak dopadnie Cię potrzeba pisania to stworzysz jeszcze nie jeden cudowny rozdział!;-*
    I tak dla wyjaśnienia: rozdział 15 wyszedł Ci świetnie, opłacało się parokrotne włączanie i wyłączanie Worda. xD Aha, no i wcale nie zawiewa tutaj nudą, to ostatnia rzecz o jakiej bym pomyślała;-*
    Jednym słowem dobra robota. Jak już wiesz ja tu będę grasować i czekać na next rozdział. Jesteś więc pod presją, że taka jedna czytelniczka wytrwale i niezmordowanie tu czeka. xD (Co ja zrobię, jak Heavenly-Legend się zakończy? Ha, będę Ci truła tyłek o kolejne opo). ;-*
    PS: Dziękuję za rozmowę na gadu-gadu- naprawdę pomogło. Od razu poczułam się weselsza i bardziej pewna siebie (ocenialnia).;-* Pozdrawiam cieplutko, do usłyszenia!;-*

    komentarz napisany na HL Onet - 2010-11-04 20:41

    OdpowiedzUsuń
  3. lithium2@vp.pl16 lipca 2012 10:44

    Wenę straciłaś, a kurde napisane tak jakbyś miała jej nadmiar! :P
    Oj, długo zwlekałam z czytaniem, ale to wszystko przez szkolę, żeby wiadome było. Co do treści, to co ja mogę napisać. Kolejny raz, że czuję się wyrwana z codzienności, że uwielbiam Lare i ten świat przez Ciebie wykreowany. Jesteś w tym dobra i trzymaj tak dalej :)

    komentarz napisany na HL Onet 2010-11-12 07:51

    OdpowiedzUsuń
  4. Lara spierdzielająca z Polski ^^, Niesamowite!!:) Ale efektowna ucieczka:P [Polska dzięki Tobie Alu się rozsławi ;))]
    Ruda Lara - łatwo sobie wyobrazić... w końcu doppel była ruda ^^, A w domu był zdziw xD
    Kurt z dołem bo Nasia potraktowała go tak samo jak on Larę.I znowu ten przygłup Major xD Czy on się odpierdzieli? Leydon męska ci*a xD Nie wytrzymam
    No dobra...
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział który pojawi się chyba jutro.
    Zgadza się?<3
    I zapraszam na rozdział 17: koszmar-lary

    komentarz napisany na Onet HL 2010-11-12 22:27

    OdpowiedzUsuń