Niebieska Legenda
Miała
paskudny katar. Pociągnęła kilka razy nosem i upiła łyk herbaty. Spojrzała na
dwóch przyjaciół, którzy nie mogli nadziwić się nowym znaleziskiem.
-
Różdżka Kirke… - mruknął Alister, przeglądając jeden z historycznych
przewodników po mitologii greckiej. Był tak podniecony artefaktem, że Lara - obserwując go uważnie - mogłaby podejrzewać, iż zaraz z gorąca zaparują mu okulary.
-
Ano właśnie. Zamierzam ją oddać do muzeum.
-
I o to tyle szumu? Przez jeden kijek zgubiłaś plecak i o mało nie zostałaś
zamordowana przez tych barbarzyńców? – zapytał czarnoskóry przyjaciel, siedząc obok na obrotowym krześle. Widać,
że martwił się o kobietę. Przy każdym jej wyjeździe tylko udawał, że jej trudne
wyprawy go ani odrobinę nie ruszały, ale w rzeczywistości, gdy tylko wracała, zawsze zbierało
mu się na moralizatorskie gadanie.
-
Nie, Zip. To nie barbarzyńcy. To złodzieje. Jeden z nich zbiegł z więzienia.
Szukali Różdżki. Znaleźli, a ja im ją ukradłam. Zostawiłam plecak na ziemi, ale
Major mnie zauważył i zaczęłam uciekać. Potem już nie mogłam się wrócić.
-
Złodzieje, barbarzyńcy… jaka to różnica? Zwykli mordercy.
-
Złodzieje kradną. Mordercy mordują – powiedziała spokojnie Lara, znów upijając
łyk ciepłego napoju. W rozmowę wtrącił się Alister.
-
A barbarzyńcy to niecywilizowani i okrutni ludzie o prymitywnych odruchach. W
starożytnej Grecji miano to zyskiwał każdy cudzoziemiec.
-
Nieważne, mądralo! – sarknął Zip. – To tylko głupi kij.
-
Ten kij jest bardziej drogocenny niż cały twój elektroniczny gabinet. Muzeum
może zapłacić za to nawet miliony… - mężczyzna
w okularach wziął do ręki cienką, niedługą laskę, która leżała na stoliku.
Różdżka, jaką Lara wykradła Majorowi i jego dwóm kumplom, elegancko
prezentowała się w dłoniach. Bogato zdobiona, grawerowana szczerym złotem…
Lara
nie miała zamiaru słuchać przekomarzań chłopaków, i mimo że była zmęczona, o
wiele bardziej męczące było dla niej uspokajanie ich. Wtedy jeszcze bardziej
rozpalała w nich ogień pasji do walk słownych. Postanowiła sprytnie uniknąć słuchania
paplaniny tej dwójki.
-
Jeszcze dziś zawiozę ją do muzeum – mruknęła tak, by grać obojętną, ale i
zwrócić na siebie ich uwagę, przy okazji zmieniając temat.
-
Nie jesteś zmęczona? Dopiero wróciłaś z Itaki… a właśnie. Jak uciekłaś z
zamkowego labiryntu?
-
Wyskoczyłam z okna – powiedziała Lara, odłożyła kubek i zabrała Alisterowi
Różdżkę, wstając od razu z kanapy. – Nie jestem zmęczona – dodała, po czym udała się w
stronę wyjścia z rezydencji.
-
Wariatka – stwierdził Zip. Alister z niezadowoloną miną musiał przyznać mu
rację.
-
Proszę wejść. – młoda kobieta za biurkiem zaprosiła gościa, zapisując w dzienniku jakąś adnotację. Pukanie do drzwi ustało. Do gabinetu weszła Lara, trzymając w dłoni Różdżkę. Podeszła do
biurka, podała dłoń kobiecie, by po chwili usiąść na fotelu
naprzeciwko niej. Uwielbiała ten gabinet. Otoczony był malowanymi na
brąz ścianami, przy których stare książki i z dawna zapomniane, ale dobrze
zachowane artefakty zapełniały regały meblościanki. Dodatkowo, gdzie tylko
rzuciło się okiem, można było podziwiać obrazy słynnych malarzy czy poroża
dzikich zwierząt. Lara wciągnęła powietrze nosem, zaciągając się głęboko
zapachem staroci, lecz ku jej rozczarowaniu nic nie poczuła. Fakt, może i
pomieszczenie przypominało gustowną rupieciarnię, lecz ekipa konserwująca nie
pozwoliła ani drobince kurzu osiąść się na drewnianych półkach.
-
Nie spodziewałam się tak szybkiego powrotu naszej najlepszej archeolog.
-
Przepraszam za najście, doktor Nevis, ale moja podróż z Itaki właśnie dobiegła
końca. Mam tu wyjątkowy eksponat, który należy poddać jak najszybciej procesom
konserwacji. – Lara położyła na biurku pani mecenas sztuki niewielki przedmiot.
Nie lubiła długich wstępów. Wielu zazdrościło jej sztuki mówienia wprost. Zawsze była konkretna, czasem nawet do przesady.
-
Czy to jest to, o czym myślę? – zapytała starsza kobieta, poprawiając okulary
na nosie i delikatnie biorąc do rąk połyskujący złotem artefakt.
-
Różdżka Kirke. Odnaleziona w zamkowym labiryncie utworzonym za czasów Cesarstwa
Bizantyjskiego, na terenie Itaki. Według greckiej mitologii Kirke była
wróżbitką, a za pomocą swojej Różdżki zmieniała ludzi w świnie.
-
Widzę, że zdobyłaś niepowtarzalnie cenny skarb, który wkrótce stanie się
kolejnym eksponatem naszego muzeum. Poczekaj, pójdę po dokumenty wprowadzające.
– Starsza kobieta odłożyła Różdżkę, powoli wstała z wielkiego, ogromnego fotela
i powolnym krokiem wyszła z gabinetu. Lara wzięła do rąk przyszły eksponat. Dopiero
teraz miała szansę przyjrzeć mu się z bliska, na spokojnie, wcześniej przesadnie
spieszyła się do domu zmęczona podróżą i przygodą w labiryncie. Rękojeść, za
którą pewnie trzymała Kirke, rzucając kolejne uroki, obracała się w dłoni w
taki sposób, że gdyby szarpnąć mocniej, można by ją wykręcić albo uszkodzić.
Croft odłożyła ją na stół.
-
Nie – mruknęła do siebie półszeptem. - To absurd - a jednak kusiło ją
znalezisko. Po chwili znów wzięła Różdżkę do ręki. Jeszcze raz pokręciła złotą
rękojeścią.
Przestała.
I
znów pokręciła.
Kręciła
nią wciąż w jednym kierunku, odnosząc wrażenie, iż jakiś wewnętrzny gwint odkręca
część rękojeści. Kobieta nie przestawała obracać nią, nagle zauważając, że
górną część detalu można odczepić od dolnej.
Szarpnęła.
Ze
środka wyleciał stary zwitek pergaminu. Croft zdziwiona obejrzała dwie części
Różdżki. W tym samym czasie usłyszała kroki przed gabinetem pani Nevis.
Natychmiast złożyła z powrotem przedmiot, a pożółkłą, starą kartkę schowała
ostrożnie do kieszeni. W tym samym momencie drzwi gabinetu otworzyły się.
Mecenas sztuki usiadła za biurkiem i podała Larze dokumenty.
-
Wiesz, jak je wypełnić, Laro… - powiedziała kobieta, przysuwając do Lary
długopis. Croft chwyciła pisak. Spojrzała na niego, następnie na Różdżkę, którą
trzymała w drugiej ręce. Wahała się tylko przez ułamek sekundy. Nagle odłożyła długopis i wstała z
krzesła.
-
Rozmyśliłam się.
-
Ale… - doktor Nevis chciała coś jeszcze dodać, jednak Lara nie pozwoliła jej
dokończyć zdania. Uśmiechnęła się, szybko wsunęła Różdżkę do torby i podała
dłoń starszej pani, która nawet nie zdążyła usiąść. Kobieta stała jeszcze
chwilę za swoim biurkiem oszołomiona zachowaniem znajomej. Po minucie otrząsnęła się i uśmiechnęła do samej siebie. Wizyty tak cenionej gwiazdy zawsze są opłacalne, nie ważne z czym przychodziła. Doktor Nevis spojrzała na blat i zauważyła wciąż nawijającą się taśmę na małym dyktafonie.
-
Lady Croft! Cała przyjemność po mojej stronie!
Nie
zatrzymywała się, choć dobrze widziała, jak młody mężczyzna w garniturze stał
nieopodal schodów prowadzących do wyjścia. Szła szybkim tempem, nawet nie
patrząc na chłopaka, który, gdy tylko kobieta go wyminęła, ruszył za nią równie
szybkim krokiem.
-
Lady Croft, niech pani poczeka!
Lara
wykonała jego polecenie i rzuciła mu jedno, wybrane z katalogu swoich obojętnych
spojrzeń.
-
Byle szybko.
-
Czy to prawda, że dopiero co wróciła pani ze swojej najniebezpieczniejszej
wyprawy w Itace? Podobno była ona trudniejsza od misji w Strahov po
uniewinnieniu pani nazwiska za morderstwo…
- Do rzeczy.
-
Jak może ocenić pani trudność zadania w skali jeden do dziesięć i co pani tym
razem ze sobą przywiozła?
Lara
spojrzała na niego, po chwili klepiąc go po ramieniu, jakby z rozczuleniem.
Mężczyzna przyglądał jej się dłuższą chwilę, by za moment leżeć przewrócony na
ziemi. Croft ściskała w dłoni niewielki, czarny przedmiot. Dyktafon. Gdy
mężczyzna patrzył na nią z przerażeniem, ale i podziwem, zrzuciła sprzęt na
ziemię i nadepnęła go.
-
Nie było trudniejszej misji niż Strahov, choć ty i tak gówno pewnie wiesz na jej temat.
Jak i na każdy inny zapewne. Przyjaciele z ciebie zakpili, wysyłając cię do
mnie, szary podlotku w tym waszym nędznym, dziennikarskim półświatku. Ja nie
udzielam wywiadów.
Odwróciła
się na pięcie i wyszła z budynku. Była pewna, że jej znalezisko prędzej czy
później wywoła sensację w mass-mediach. Redaktorzy i dziennikarze uwielbiali jej
przygody, czytelnicy kolorowych czasopism z zapartym tchem czytali o jej podróżach,
wrażeniach i przy okazji wszystkich plotkach. Z kim sypia, z kim się spotyka. Podobno
nawet widziano ją pijaną w najdroższym klubie Londynu… to dlatego Lara nigdy
nie udzieliła żadnego wywiadu. Ci, którzy mieli trochę oleju w głowie, widząc
jej wyretuszowaną twarz na okładce i kolejny, ekstrawagancki napis w nagłówku dobrze
będą wiedzieć, że to kpina. Prawdziwa Croft nigdy, przenigdy nie opowiedziała
nic żadnemu redaktorowi. Tym bardziej była zdziwiona, skąd młody chłopak
wiedział, że przez ostatnie tygodnie podróżowała po Itace. Pewnie ktoś widział
ją gdzieś, zrobił zdjęcie… nienawidziła sławy i tego, jak wieści o niej
rozchodzą się w tempie szybszym od prędkości światła. Dodatkowo drażniła ją
myśl, że doktor Nevis sama też miała długi język. Niedługo wszyscy będą wiedzieć o
Różdżce... - dedukowała z doświadczenia.
-
Chyba mam przywidzenia… - westchnął Alister, kiedy zobaczył przez okno
rezydencji, jak Lara, ściskając w dłoni artefakt, majestatycznym krokiem
zmierzała do drzwi frontowych. Zaraz potem zszedł po schodach i przywitał
przyjaciółkę w progu. – Nie oddałaś jej?
-
Nie.
-
Ale czemu?
-
Odwidziało mi się – mruknęła dziewczyna. – Za pięć minut chcę cię widzieć w
bibliotece.
- To kolejna afera w twojej kartotece. Dopisujesz strony swojej biografii, a ludzie tylko czekają na takie zagadki. Oglądałaś Sherlocka Holmesa na BBC? Nie chcę, żebyś skończyła tak samo, gdy załatwił go Moriarty.
- Przesadzasz.
- Rób co chcesz, to przecież twoja laska. Na twoim miejscu jednak oddałbym ją, muzeum mogłoby ją zabezpieczyć, wycenić, zakonserwować czy coś tam jeszcze… - stwierdził Zip. Alister przytaknął, gdy Lara siedziała na obrotowym krześle za biurkiem biblioteki. Kręcąc się dookoła własnej osi, ściskała w dłoni Różdżkę.
-
Odkręć – wydała proste polecenie. Czarnoskóry chyba jednak nie zrozumiał.
-
Co?
-
Normalnie. W lewo albo w prawo obracasz część górną albo dolną. – po jej
słowach Zip niepewnie zaczął przekręcać Różdżkę, jak robiła to kobieta jeszcze
kilkadziesiąt minut temu. Nagle kij podzielił się na dwie odrębne części, a z
jego środka znów wystawała kartka starego, pożółkłego pergaminu.
-
Ale numer! – krzyknął i rozwinął papier, by spojrzeć na zapisaną na nim treść. -
Tam coś pisze! – zauważył odkrywczo. Alister westchnął, natychmiast znów
poprawiając przyjaciela.
-
Jest napisane.
-
Na co czekasz? Zapoznaj nas z tekstem, dyskutancie. – mruknęła zniecierpliwiona
Lara. Okularnik odebrał Zipowi pergamin i przytaknął. Już wziął głębszy wdech,
by zacząć czytać, jednak zawahał się tylko i przełknął ślinę.
-
Nie znam tego języka. Dajcie mi chwilę, muszę to rozpracować.
Alister
wstał i udał się do biblioteki. Lara spojrzała na Zipa, a on uśmiechnął się do
niej przyjaźnie.
-
Nowa przygoda, co?
Kobieta
nie odpowiedziała, lecz potwierdziła słowa przyjaciela skinieniem głowy,
również odwzajemniając uśmiech.
Wiara
twa diamentem niech będzie od dzisiaj.
Ty,
któryś nad treścią gawęd wisiał mądrze.
Legend
drzwi zwycięstwa ten tylko otworzy,
Co
punkt Ceresu do Flory w ziemską włoży kulę.
Złota
nie przyniesie, srebra nie daruje,
Ale
horrendalną ludzi oczaruje władzą.
Śmiertelności
kajdany i łańcuch niewoli
Zerwie
wnet ten, co trefnych kości nie dotyka.
Pierwszy
w garść cenny narzuca się wymiernik,
Znajdą
go więc stratedzy silni, wierni gwiazdom.
Śród
morza i chrztu janowego wysoko małej w kąty
Bliskojamskie
męczeńskiej córy wodza ksiąg świątyń.
Drugi
jest winy wyznacznikiem sądnym,
Szalę
ma nieba półkuli południowej,
Gdzie
Wenus sądzi, gdzie marmur turecki.
Gdy
źle obciąży - na wieczność przepadnie.
Trzecie
to próżnia na Świętej Ziemi
'Czy
nic może być czymś?'- pytali starożytni.
Wielką
Noc wskazuje, tym się nie podzielisz.
Za
mlekiem spojrzysz - dom chleba jest pusty!
Czwarty
regularny w kole, na kraj Copernicus
W
kamieniu i cegle Maius Collegium,
Na
portal przy wodzie patrz, gdy za dnia Selene
Poświeci
ścienny kamień królewskiej sztuki.
Piąty
podwójny obliczacz w nieskończoność pędzi,
Doprowadza
do śmierci nie tylko poprzez sole.
W
monotlenku diwodoru pływa ten wymiernik,
Gdzie
o skarby pirackiej Pamfilii wielki Allach dba.
Szósty
bada rozmiar drogi, nawigację prości
W
podwodnym królestwie Cejlonu, Lakdiva.
Całości
nie uniesiesz i strzeż się chytrości.
Monstrum
nie tknie ascetów, co się kłonią bogom.
Siódmy
instrument drewnianym fletem okularu
Zbliża
do rozwiązania legendy niebieskiej.
Kto
wespnie się na piedestał świata na niebiosach?
Kontrast
nisko koła na zewnątrz, w czarnym rowie.
Ósmy
jako najstarsza ikona energii
Przyciąga
pięknem oko, przyciąga i włosy
I
w Liao Ning wydobyta, Scorpius oznaczona
Przy
czarnej twierdzy przyszłości zbyt bliska.
Tak
oto mając osiem nawigacyj
Idź
w przody, dzieląc tarcze naczyń złotych.
Niech
strzegą się ci, co władzy chcą dla siebie,
Ich
pochowa przy sobie astrofizyki demiurg.
Całością
spal i ciesz się władzą, lecz rozsądnie
Bo
koniec świata nadejdzie, pochłonie go wieczność.
Alister
zdjął okulary… czytał tłumaczenie powoli, dokładnie, co jakiś czas odrywając
wzrok od kartki i patrząc na Larę i Zipa. Głos miał poważny. Lara wiedziała, co
myślał przyjaciel. Różdżka Kirke nie była trudnym zadaniem, ale dziewczyna
dopiero co wróciła z podróży, gubiąc plecak i o mało nie dając się zastrzelić.
Przydałby się jej odpoczynek, poza tym… legenda brzmiała dość groźnie.
-
Zajebiście! – uśmiechnął się Zip pod nosem, nawet nie zwracając uwagi na
poważny nastrój wprowadzony przez treść tłumaczenia. – Kolejna przygoda!
-
Marna zachęta. – odparł Alister, szybko gasząc zapał przyjaciela. Lara
siedziała na krześle i milczała. Widać, że wciąż przerabiała w pamięci dopiero
co usłyszane słowa. – Dlatego trzeba ukryć tę kartkę. Jeżeli ktoś odważy się
rozpocząć poszukiwanie wymienionych ośmiu instrumentów, może przejąć kontrolę
nad światem i wykorzystać go przeciwko ludzkości. Prawda, Laro? Przerabialiśmy
to już ze Scionem, Trójkątem Czasu, Puszką Pandory… naprawdę, czy potrzebujemy
kolejnego kopniaka w dupę, żeby dostać nauczkę?
Dziewczyna
wciąż siedziała w ciszy. Dłoń opierała o oparcie krzesła, na ręce natomiast
wspierała swój podbródek. Wyglądała tak, jak gdyby nadal trawiła tajemniczy
przekaz.
-
Ale przecież można odnaleźć te artefakty…
-
Słyszałeś ostatnie wersy? Uważałeś dokładnie?
-
Można też zdobyć trochę złota…
-
Laro… - zwrócił się Fletcher do kobiety, poprawiając okulary na nosie. Czuł, że
dyskusja z Zipem jest jak walka z wiatrakami. Daremna. – Wiesz, że na każdym
kroku ktoś śledzi twoje ruchy. Zaraz w wiadomościach powiedzą, że nie oddałaś
Różdżki. Jeżeli ktoś dowie się o legendzie albo, co gorsza, wie o niej ten Major, czego
nie możesz wykluczyć, wyjdzie z tego wiele nieszczęść. Zniszczmy ten papier.
-
Alister ma rację. Z jednej strony to tylko zaplątana gawęda, nie wiadomo nawet
czy prawdziwa. Jednak gdy założymy jej prawdomówność, rozwikłanie jej
gwarantuje władzę i wieczną potęgę. Dobrze pamiętam, co się działo, kiedy do
gry o artefakt wchodzili ludzie pragnący przewagi nad światem. Nie mam ochoty
teraz się w to mieszać. Alister, ukryj Różdżkę i legendę. Jutro rano bliżej się
temu przyjrzę.
Gdy
tylko Alister przytaknął, dziewczyna wyszła z biblioteki.
-
Wstawaj, kaleki mężczyzno! Śniadanie na stole!
-
Tak, tak. Jasne. – mruknął i przewrócił się na drugi bok. Z pokoju
obok dochodziły go krzyki rudowłosej gospodyni.
-
Chodź! Nie chcę jeść sama.
-
Zaraz! – odpowiedział i podciągnął kołdrę aż na głowę. Po chwili usłyszał skrzypienie drzwi
i kroki. Dziewczyna weszła do pokoju.
-
Śmierdzi tu jak w gorzelni!
Podeszła
do okna i podciągnęła rolety, otwierając również okno na oścież. Jasne słońce
zaświeciło przez szybę, mężczyzna krzyknął i natychmiast nałożył sobie poduszkę
na głowę.
-
Wstawaj! Już jedenasta!
-
No i? – zapytał. Dziewczyna nie chciała się jeszcze raz powtarzać. Wyszła z
pokoju, by po krótkim czasie wrócić z garnkiem zimnej wody. Bez zastanowienia
opróżniła jego zawartość nad łóżkiem. Ciemnowłosy, przystojny mężczyzna zerwał
się z łóżka, krzycząc jeszcze głośniej. Popatrzył na swoją dziewczynę
nienawistnym wzrokiem, po czym cały mokry, już bez słowa udał się w stronę
łazienki. Ostatnie poranki też nosiły za sobą podobne kłótnie.
CDN
Uno - Tą niebieską legendę sama napisałaś? Ten wiersz? O.O Due - Czy ta osoba w ostatnim fragmencie to ta osoba, o której myślę, że to ona, czyli właśnie ta? Tak? XD Ciekawie się zapowiada, powiem ci :D Troszku mi przypomina Odd-Tale :>
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-12 23:46)
;D Lara oddaje różdżki do muzeum ... ;)
OdpowiedzUsuńAle jednak nie oddaje i zabiera ... ;D
Znajduje kartkę...
Eh, twoje opo jest genialne.
Podobały mi się kłótnie Zipa i Alistera, skąd ty je wymyślasz?!
Końcówka...ach...ciekawe... ;D
Pozdro!
(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-13 11:06)
;D Lara oddaje różdżki do muzeum ... ;)
OdpowiedzUsuńAle jednak nie oddaje i zabiera ... ;D
Znajduje kartkę...
Eh, twoje opo jest genialne.
Podobały mi się kłótnie Zipa i Alistera, skąd ty je wymyślasz?!
Końcówka...ach...ciekawe... ;D
Pozdro!
(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-13 11:06)
Kurde, kurde, kurde! Teraz to się naprawdę zarąbiście następne rozdziały zapowiadają :D No i ten facet na końcu też Mi się z KIMŚ kojarzy ;D Koniecznie poinformuj Mnie o nowej części!
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na Onet HL - 2010-06-13 11:30)
że tak powiem, "szacun" ;) kiedyś wydasz książkę, mówię Ci :D no i zekam na następną część. do poczytania! ;-)
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-13 11:59)
Aliszja powinnaś zajmować się tym zawodowo. :D Chcę pierwsza przeczytać Twoją książkę. ;))
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-13 12:28)
Rozwiewam wątpliwości:
OdpowiedzUsuń1. Legendę napisałam - tak, sama. Nie traktuję tego jak wiersz xD
2. Postać z ostatniego fragmentu - Się okaże potem :P
3. Skąd wymyślam dialogi - ... z głowy.
4. Książka - się pisze :D
Pozdrawiam
No :d Legenda robi naprawdę, naprawdę, naprawdę dobre wrażenie, a i to wielkie niedopowiedzenie :D
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-08-10 19:57)