-
Łapcie ją! No rusz się, Stoucas!
- Ale… - młody mężczyzna nie zdążył odpowiedzieć. Drugi, nieco starszy, popchnął go w stronę kobiety, która rzuciła się pędem przed siebie. Nie pamiętała dokładnego wyjścia z labiryntu. Skręciła w lewo, po chwili przeskakując stos drewnianych belek. Po podziemiu ścigały ją promienie dwóch latarek.
- Ale… - młody mężczyzna nie zdążył odpowiedzieć. Drugi, nieco starszy, popchnął go w stronę kobiety, która rzuciła się pędem przed siebie. Nie pamiętała dokładnego wyjścia z labiryntu. Skręciła w lewo, po chwili przeskakując stos drewnianych belek. Po podziemiu ścigały ją promienie dwóch latarek.
Żółtodzioby – pomyślała o przeciwnikach.
Niebezpieczny wydawał się być dopiero mężczyzna biegnący za młodszymi
towarzyszami. Major, bo tak go
nazywali, ściskał w dłoni ręczny karabin maszynowy.
-
Łapać ją! – powtarzał w biegu zdyszany. Lara nie odwracała się, skręcając raz w
lewo, raz w prawo wykonywała różne manewry, aby uciec zbirom. Teraz żałowała,
że nie zaznaczyła sobie wcześniej drogi powrotnej. Gdyby nie fakt, że
dziewczyna nie miała żadnej broni, zatrzymałaby się i pokonała przeciwników
szybko i bezboleśnie. Problem w tym, że Croft była tym razem zupełnie
bezbronna. Nie chciała sprawdzać, jak rozegrałaby się partia jej pięści
przeciwko amunicji 50 action express. Nagle przystanęła i rozejrzała się.
Ślepy zaułek.
Nie mogła skręcić ani w lewo, ani w prawo, toteż dotknęła siatki, która znajdowała się przed nią. Nie było czasu na kombinowanie, trzeba było wykorzystywać najprostsze sposoby ucieczki. Lara cofnęła się o kilka metrów, włożyła do ust latarkę, wzięła rozbieg. Mocno wybijając się w górę, złapała siatkę ogrodzenia i jednym susem przeskoczyła je. Po drugiej stronie na moment odwróciła się za siebie - w ten sam ślepy zaułek wbiegło już dwóch najemników i Major. Zrobili oni dokładnie to samo, co Lara kilka sekund temu, w nieco wolniejszym tempie. Croft znów zaczęła biec. I wtedy coś świsnęło jej koło ucha. Nie zatrzymywała się, tym bardziej, że zobaczyła przed sobą drabinę. Przeklęła w myśli. Dobrze wiedziała, iż nie powinna iść w górę, stamtąd przecież nie będzie miała prostej drogi do wyjścia, które znajdowało się u podstaw zamku, nie na jego wieży. Znów włożyła latarkę w usta, ale zanim oparła pewnie stopy na wyższym szczeblu, jeden z mężczyzn - wcześniej wołany jako Stoucas - mocno szarpnął za jej nogę. Kobieta puściła drabinkę, lądując na ziemi. Szybko wyciągnęła latarkę z ust i wyrzuciła ją jak najdalej od siebie. Jej źródło światła wylądowało i natychmiast zgasło, obijając się o kamienie. Pościg się skończył.
Ślepy zaułek.
Nie mogła skręcić ani w lewo, ani w prawo, toteż dotknęła siatki, która znajdowała się przed nią. Nie było czasu na kombinowanie, trzeba było wykorzystywać najprostsze sposoby ucieczki. Lara cofnęła się o kilka metrów, włożyła do ust latarkę, wzięła rozbieg. Mocno wybijając się w górę, złapała siatkę ogrodzenia i jednym susem przeskoczyła je. Po drugiej stronie na moment odwróciła się za siebie - w ten sam ślepy zaułek wbiegło już dwóch najemników i Major. Zrobili oni dokładnie to samo, co Lara kilka sekund temu, w nieco wolniejszym tempie. Croft znów zaczęła biec. I wtedy coś świsnęło jej koło ucha. Nie zatrzymywała się, tym bardziej, że zobaczyła przed sobą drabinę. Przeklęła w myśli. Dobrze wiedziała, iż nie powinna iść w górę, stamtąd przecież nie będzie miała prostej drogi do wyjścia, które znajdowało się u podstaw zamku, nie na jego wieży. Znów włożyła latarkę w usta, ale zanim oparła pewnie stopy na wyższym szczeblu, jeden z mężczyzn - wcześniej wołany jako Stoucas - mocno szarpnął za jej nogę. Kobieta puściła drabinkę, lądując na ziemi. Szybko wyciągnęła latarkę z ust i wyrzuciła ją jak najdalej od siebie. Jej źródło światła wylądowało i natychmiast zgasło, obijając się o kamienie. Pościg się skończył.
-
Witaj, kwiatuszku. I po co ta ucieczka? – zapytał mężczyzna, przytrzymując
dziewczynę i sprowadzając ją do parteru, prawie siadając na jej plecach. Croft
odwróciła głowę w miarę swoich możliwości i dostrzegła zarys Majora, który
powolnym krokiem podchodził do nich z karabinem w dłoni. Na pierwszy rzut oka
wydawał się jej obrzydliwym, brodatym starcem, teraz jednak wiedziała, że wcale
nie musiał być taki stary. Podejrzewała, że mężczyzna mógł być nawet w jej
wieku, lekko po trzydziestce. Nagle stanął jej przed oczami spis
wszystkich chwytów, które mogłyby pomóc oswobodzić się, zanim Major
podejdzie bliżej, poświeci w jej stronę latarką i strzeli. Croft skupiła się.
Leżąc na ziemi, z rozpędem ugięła nogę w kolanie, uniosła ją i z całej siły
kopnęła mężczyznę w kość ogonową. Ten jęknął i automatycznie podniósł się,
umożliwiając dziewczynie większą swobodę ruchu. Lara z pozycji leżącej ponownie
kopnęła przeciwnika, tym razem w krocze. Stoucas krzyknął i skulił się,
trzymając za swoje klejnoty. Croft spojrzała w tył. W ostatniej chwili
zdążyła uniknąć innego napastnika. Złapała go za pasek i uderzyła łokciem w
żebra, przerzucając go przez siebie. Major był już od niej zaledwie o kilka kroków.
Widziała go, chociaż dookoła panowały grobowe ciemności. Dobrze, że wyrzuciła
latarkę! Gdyby nie to, mogłaby już nie żyć. Dzięki ciemności Major nie mógł
celować, kula rykoszetem mogłaby odbić się i trafić nawet w jego samego.
Dziewczyna podbiegła do drabinki i szybko się po niej wspięła. Usłyszała
krzyki.
-
Znajdę cię i zabiję!
Nie
chciała się przekonywać, czy Major mówił prawdę. Pobiegła kilka metrów przed
siebie i znalazła w ścianie sporą wyrwę. Znów usłyszała strzały padające w jej
kierunku. Odbijały się niebezpiecznie od ścian. Bez zastanowienia wsunęła się w dziurę i już
chciała wyjść z drugiej strony, jednak poczuła, że w mgnieniu oka traci grunt
pod stopami. W ostatniej chwili chwyciła
się krawędzi.
-
Psiakrew. – warknęła. Dookoła znów panowały egipskie ciemności. Lara spojrzała
w dół. Dźwięki strzałów zamieniły się w odgłosy fal. Dziewczyna nie wzięła pod
uwagę faktu, że duża wyrwa w ścianie była dawnym miejscem dla okna, niestety
bez parapetu, toteż Croft o mały włos nie spadła na wysokość kilku pięter, prosto do
morza. Chciała się podciągnąć, kiedy zobaczyła nad sobą rażący błysk światła.
Major. Bez karabinu, z latarką w ręku wychylał się przez okno, którego krawędzi
trzymała się bohaterka.
-
Oddaj ją! To podam ci rękę… - powiedział sztucznie zachęcającym tonem. Lara
zakpiła z jego wypowiedzi.
-
A potem mnie zastrzelisz?
-
Trafiona-zatopiona, panno Croft.
Lara
nie miała zbyt wielkiego pola do popisu, ani nawet czasu na podjęcie wyboru. Perspektywa oddania wykradzionego Majorowi
artefaktu, następnie szybka śmierć poprzez rozstrzelanie nie była wymarzonym
wyjściem z opresji. Dziewczyna spojrzała w dół. Wysokość trzeciego piętra…
-
Chciałbyś… - mruknęła i poluzowała palce. Lot był krótki, a woda lodowata.
Coś nowego... Już nie mogę się doczekać rozdziału!!:) Życzę mega packu weny xD:P
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-06 10:43)
No, no ciekawie się zaczyna, jak z resztą wszystkie twoje opowiadania - nie oszukujmy się. Mogę dodać jeszcze, że już leci mi ślinka na myśl o nowym rozdziale - oby był szybko! ^^
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-06 08:13)
Lara wróciła do rozrabiania w iście królewskim stylu :D Czekam na dalsze :)
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-06 11:53)
Akcja na wstępie genialna, jak czytałam to aż przed oczyma miałam obraz jak Lara przemieszcza się, unika kul itd. Boskie :D Czekam na next;>
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-06 12:12)
Cudnie. Przypomniał mi się Sherlock Holmes, kiedy też planował sobie listę ciosów. Ciekawe cóż to za ważny artefakt. Nooo i jakie morze :D. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-06 15:11)
Mmm, tak. Przygody Lary czas zacząć ;D !
OdpowiedzUsuńWciągnął mnie bardzo. A dlaczego? Dlatego, że fabuła jest ciekawa (przynajmniej mi się spodobała) , emocje podczas czytania były, ciekawość co będzie za chwile było...a błędy? Nie zauważyłam, ale jak już wiesz, nigdy ich nie zauważyłam...
Więc rozdział świetny!
Pozdro!
(komentarz opublikowany na HL Onet - 2010-06-07 18:43)