Zanikanie.
Wyglądał
wtedy, jakby nie wiedział co zrobić. Niby przygoda się skończyła, ale jak
bardzo nie po jego myśli? To on miał pomścić ojca, to on miała przelać krew
alchemika… Obserwował ją, jak stała wyprostowana i dumna kilka metrów dalej. Patrzyła
chłodno, czekając, przekonując siebie, by nacisnąć spust wymierzonego Vipera. Kurtis też czekał.
Nie
zamykał powiek ani nic z tych rzeczy. Do takich sytuacji najwyraźniej przygotowywał
go legion.
Głośne
kliknięcie. I nic więcej, poza wzruszeniem jej ramion, gdy odrzuciła broń
gdzieś obok.
–
To wszystko? – krzyknął wtedy. Lara odwróciła twarz.
–
Szczęściarz – powiedziała cicho, ruszając w stronę wyjścia i zostawiając go
zupełnie samego. Tak go pamiętała; to tak się poznali.
Przenikanie.
– O Boże! – krzyczała, zwracając
uwagę wszystkich. Kurtis też dziwnie wtedy spojrzał, pamiętała. – Kochanie,
zabierz mnie stąd!
–
Co?
Miała
minę psa, któremu ktoś odcinał właśnie ogon. Trzymała się za brzuch, drżąc w
spazmach i uginając pod sobą nogi. Jej oddech niespokojnie przyspieszył, gdy
krzyknęła raz jeszcze, trochę głośniej, do obok stojącego strażnika:
–
Niech nas pan wypuści!
–
Nie mogę, bramy są otwierane tylko, gdy grupy turystyczne wchodzą i wychodzą –
złapał się za głowę i, zmieszany, przeczesał krótkie włosy.
–
Daj spokój, koleś! Moja żona… ona… rodzi!
Strażnik
szybko sięgnął po klucze. Nikt ich dalej nie wyprowadził do wyjścia, więc mogli
łatwo przedostać się przez jedne drzwi, drugie, trzecie i do podziemi twierdzy.
–
Moja żona jest w ciąży! – krzyczał Kurtis, dopóki nie wmieszali się w tłum, nie
zniknęli za rogiem, nie przeszli przez jedne, drugie i trzecie drzwi, aż do
podziemi twierdzy.
–
Mogłaś mnie uprzedzić, zanim zaczęłaś krzyczeć. – Usłyszała wtedy i znów
wzruszyła ramionami.
– Tak było dobrze. Realistycznie
udajesz pajaca.
Zmieszał się wtedy. Czy zastanawiał
się, po co zgadzał się na współpracę? I czy… zrobiłby to ponownie?
Zanikanie.
–
Lara… jesteś wreszcie… – szepnął. Powoli zbliżył swoją twarz do jej twarzy,
namiętnie pocałował jej drżące ze zdenerwowania usta.
Objął
ją dłońmi w pasie, a ona dotknęła chłodną dłonią jego policzka. Co ty wyprawiasz! Nie całuj go! Tu gdzieś
jest ta blond-psychopatka! – krzyczał rozum, ale, o dziwo, coś dziwnego,
ciepłego w sercu nie pozwoliło jej przerwać. Zatapiała się w pocałunkach, nie
odsuwała mężczyzny od siebie, spodobał jej się ten niespodziewany, ale czuły
gest. Zamknęła oczy.
Nikt
jej jeszcze nie całował jak on. Trent wiedział, co robi. Aż za dobrze.
Pchnął
ją na kratę jednej z cel, po czym przywarł do niej całym ciałem.
–
Nie tak ostro. To chyba nie jest dobra… – mruknęła ironicznie, na krótko
odrywając się od jego ust i powracając do rzeczywistości. Nie dokończyła
zdania, nie mogła, bo Kurtis odciągnął ją na moment od krat.
A
Jarmilia-Irina-Zuzana czy jak jej tam szarpnęła za dźwignię.
–
Jesteś... – I jego szept taki…
Migawka.
–
Jesteś paskudną suką, Croft. Zasłużyłaś sobie, by ktoś cię nauczył pokory.
–
Nie zostawiaj mnie tu! Stąd nie ma ucieczki! Proszę, Kurtis! Błagam… – Jej głos
zadrżał.
Ostatnie
słowa wypowiadała już szeptem. Nie poznawała własnego tonu głosu. Błagać? Nigdy
wcześniej nie musiała nikogo o nic prosić, teraz czuła, że jest zdana tylko na
łaskę kogoś, kto oddalał się od jej celi coraz bardziej.
Powiało
chłodem.
Słyszała
jakąś melodię, chociaż dookoła panowała grobowa cisza.
Jestem na wyspie, na
zatłoczonym skrzyżowaniu. Nie mogę iść naprzód, nie mogę się cofnąć. Nie widzę
przyszłości, ucieka przede mną. Widzę tylko ogon żarzącego się światła… Cóż,
serce, które cierpi to serce, które bije. Czy słyszysz perkusistę zwalniającego
grę? Jeden krok bliżej, żeby wiedzieć… Jeden krok bliżej, żeby wiedzieć…
Seria
przesuwających się szybko obrazów.
–
Przepraszam, to była jej wina… Wróciłem tu specjalnie dla ciebie, nie rób mi
tego, proszę… no dalej maleńka... – szeptał raz po raz. Patrzył na swój zegarek,
mierząc tętno, gdy odpływała, gdy ledwo widziała, gdy słyszała, jak brał wdech,
jak prosił, jak coś tam jeszcze, czego robić nie powinien i jak i dlaczego
wrócił… Po co, gdy chłód był tak dobry?
Widziała
jak przez mgłę łzy w oczach i na policzkach.
Zaufać?
Jemu?
Czy
kiedykolwiek mogła mu ufać?
– Nie masz pojęcia, jak bardzo cię
nienawidzę.
Wystraszyła się ciemności. Od tamtej
pory tylko w niej tkwiła, unikając światła, unikając bólu. Unikając życia.
Wdarł
się do niego, odsłonił rolety, wyciągnął ją z domu na spacer, a gdy zasłoniła
oczy, ubrał jej okulary. Nie na tyle ciemne, by przywykała. Nie na tyle jasne,
by sprawiać ból.
…
– Kim właściwie jesteś? – zapytała.
Dopiero
teraz zauważyła, że znała go od dawna, a tak naprawdę nic o nim nie wiedziała.
Nie mówił o sobie zbyt wiele i nigdy nie był wylewny. Nawet wtedy zamyślił się
nad odpowiedzią dłużej.
–
Nikim – powiedział skromnie i opuścił głowę w dół. – Nikim ważnym.
–
Dzięki tobie widzę.
–
Dzięki mnie nie widziałaś.
Patrzył
na nią smutnie, a ona udawała, że to nic. Wspomnienia nie bolą po czasie.
–
To nieprawda – przełknęła ślinę. – Nie jesteś nikim. – Mocno ścisnęła jego
dłoń, splatając swoje palce z jego palcami.
Znów
szybko mijające obrazy. Jak przyspieszone sceny filmu, podczas jego
przewijania.
–
Taaak… – wyszeptała, leżąc bezbronnie na biurku. Chciała krzyczeć, gdy poruszał
się w niej coraz mocniej, szybciej. Odpowiadała mu energicznymi ruchami bioder,
cicho jęczała, wyczekując szczytu.
Strzał.
–
Cofnij się… A teraz wycofaj też swoich
znajomych – warknął groźnie, przeładowując pistolet.
Major
stał przed nim wyprostowany, nawet nie jęknął, chociaż z jego ramienia zaczęła
sączyć się krew. Można by stwierdzić, że to tani film sensacyjny, a farba zaraz
zmyje się z dobrze udającego aktora. Nic bardziej mylnego. Choć ranny,
pochwycił i ją, ustawiając przed sobą.
–
Strzelaj! – jej krzyk.
I
jego brak zawahania. Odłożył broń, pozwalając Majorowi uciec. Odetchnął z ulgą
dopiero, gdy złapał Larę w ramiona. Co wtedy czuł, gdy go odepchnęła?
–
Przez ciebie nam zwiał!
Więc zniknął.
Rudowłosa
kobieta w jeansach, białej koszulce i czarnej chustce zawiązanej na szyi, mocno
przylegała do ściany. W łazience czy kuchni? Lara nie pamiętała.
Rudowłosa
opierała się teraz o krawędź biurka w jej bibliotece. Wiła się z rozkoszy, gdy
Kurtis całował jej rozpalone usta, a ona wtulała się w jego silne ramiona.
Paznokciami wbijała się w jego plecy. Pewnie chciała być jak najbliżej, jak
najmocniej. Pewnie czuła go obok, przy sobie. W sobie. Krzyczała, unosząc się w
górę i opadając.
Ciemność.
Cisza.
Powoli
zwalniający oddech.
Lara
otworzyła oczy. Rozejrzała się, ale w jej pokoju panowały grobowe ciemności.
Zimną dłonią dotknęła czoła, po czym stwierdziła, że jest gorące. Zadrżała.
Natychmiast wstała z łóżka i zamknęła otwarte na oścież okno. Spojrzała przez
szybę w gwiazdy i chciała uśmiechnąć się do siebie, ale nie potrafiła. Seria
obrazów, jakie widziała w śnie, zdenerwowały ją.
Przeszłość
nieuchronnie wróciła.
–
Kurtis… – szepnęła, chociaż sama nie wiedziała, w jakim celu to zrobiła.
Wróciła do łóżka, ale nie chciała zasnąć.
Mimo
wszystko zamknęła oczy.
…
–
Kochasz mnie? – zapytał, stojąc od niej tyłem. Patrzył w okno, podziwiając
zachód słońca rozświetlający pomarańczową łuną blasku nudne ulice Frankfurtu,
nie chcąc spoglądać na delikatne oblicze kobiety. Jak gdyby bał się prawdy,
jaką mógłby usłyszeć.
–
Nie wiem – odpowiedziała.
–
Jak to nie wiesz? Powinnaś wiedzieć – stwierdził. Odwrócił twarz od okna,
zerkając spokojnie na nią. Dotknął czule jej dłoni, zaraz pochwycił całą w
swoją rękę. Uśmiechnął się ciepło. Uwielbiała, gdy tak robił.
–
Nie… – powiedziała półgłosem. Ziewnęła przeciągle i znów otworzyła oczy.
Nastał
poranek.
Ja bym raczej powiedziała: Cudowny rozdział:)
OdpowiedzUsuńNa początku trochę zgłupiałam ale w połowie uświadomiłam sobie, że to są wspomnienia;)
Oczywiście czekam z niecierpliwością na następny rozdział;)
A i kiedy będzie to NA-SAMYM-DNIE ;P?? Bo jakoś doczekać się nie mogę...
(Jak będziesz miała czas to sprawdzisz mi no nie?;) Chyba,że nie chcesz już sprawdzać to napisz;) Nie będę Cię zamęczać;P)
komentarz napisany na HL Onet - 2010-09-05 12:50
Do opowiadania zbierałam się długo, ale nie z faktu, że nie chciałam. Bo chce, ja zawsze chce czytać Twoje opowiadania o Larze, bo żadne inne nie potrafi tak dobrze wyrwać mnie z tej szarej rzeczywistości. Czas teraz nie jest łaskawy, ale w końcu złapałam go za fraki i przytrzymałam na tyle długo aż zakończyłam delektowanie się tym rodziłem. Słuchałam przy ty The Eagles - Hotel California i po prostu zamarłam. W sercu odezwał się zew, pragnienie - dlaczego moje życie takie nie może być. Ale ważne, że dajesz mi namiastkę, namiastkę marzeń, że mogłabym być taka jak Lara ^^
OdpowiedzUsuńA co do Tego gestu, na samym końcu tej świetnej opowieści. Jestem w szoku, bo wiem, że na to nie zasługuję. Jednakowoż już to uczyniłaś, a kultura wymaga, więc dziękuję. Dziękuję za i za to, że jesteś ze mną już od dobrych trzech lat, a może i więcej.
komentarz napisany na Onet HL - 2010-09-05 19:41
No jak miło , rozdział 11, w nicku masz jedenastkę i teraz jedenasty rozdział, to Twoja szczęśliwa liczba;-* Zakreśl ją i zagraj w totka i jeszcze pare innych i może wygrasz hehe;-) A co do rozdziału, to dzisiaj u mnie jest szał, a raczej był, goście i wyjazdy i ani chwili spokoju ale jak już powiedziałam temu rozdziałowi nie odpuszczę...Mówiłaś , że będę zaskoczona....no i dopięłaś swego bo jestem;-) Najbardziej zaskoczona to jestem tym, że teraz już wiem na banka, że chociażby Lara mówiła co innego, to i tak kocha Kurtisa;-* Powie mu, że "nie" a w myślach sama wie, że tak..... Te jej wspomnienia teraz wydają się smutne....bo miłe chwile przeżyli razem, "zazwyczaj dobre i złe - Galerianki film, cytuję słowa Mileny" hehe, nie wiem czy oglądałaś.... Ale mniejsza. Rozdział nie wiem jak dla kogo ale dla mnie był wzruszający. Mam nadzieję, że Lara wróci do Kurtisa i ponownie mu wybaczy a on rzuci tą...no...ehh...znowu to samo....ale czekaj wiem...ANTHANASIĘ albo po prostu Nasię (dzięki, że utworzyłaś ten skrót od tego imienia, bardzo mi się przydaje). I że będą razem, bo jakoś faktycznie ktoś już ci to kiedyś napisał, że nie wyobraża sobie Lary z kim innym. Ja stworzę swoją wersję: Nie wyobrażam sobie Lary z kim innym ale tylko w twoich opowiadaniach...tutaj w Heavenly Legend nawet podoba mi się jego zachowanie i być może mogłabym go polubić. Mam nadzieję, że będzie happy end. Wspaniały rozdział. Ale...jedna dygresja....y...albo prośba...nie postarałabyś się o trochę weselszy następny rozdział?;-** Świnia ze mnie, że tak Ci gadam , co nie?;-D Ale nie o to chodzi, że mi się coś nie podoba czy coś, bo się bardzo podoba ale....od pewnego czasu mam drobne (no dobra, więcej niz drobne) kłopoty z oczami...xD Bardzo pękają mi naczynka i nie mogę zbyt dużo płakać bo wtedy dzieje się masakra i krew mnie zalewa, krótko mówiąc. xD No więc jezeli następny rozdział będzie też taki wzruszający, doprowadzi mnie do płaczu to krótko mówiąc będzie nie za fajnie;-D Czemu? Bo jak będę czytać kolejne rozdziały jak będę ślepa?!! xD Co?! Haha dowcip w tym, że będę potrzebowała lektora, aby mi czytał treść. Ale to Ty kochanie będziesz za niego płacić i mi go wynajmować;-D Także więc jak się popłaczę i oślepnę to nie dosyć , że będziesz mnie miała na sumieniu to jeszcze będziesz mi opłacać lektora;-D
OdpowiedzUsuńWięc przemyśl tę kwestię, dobrze?;-* Masz cały tydzień więc mam nadzieję, że coś wymyślisz;-D
To dzięki za ten rozdział, miło było wczuć się w rolę Lary i sobie trochę powspominać, no cóż przeżycia to ona ma niezłe, więc fajnie było;-D Dzięki, trzymaj się, papa ;-*
komentarz napisany na Onet HL - 2010-09-05 20:26
Dziękuję za taki niesamowity komentarz ^^ Jezus Maria co ja zrobię, nie stać mnie na lektora, Twojego okulistę i w ogóle... Nie mam wyjścia, będę musiała wprowadzić trochę nieczarnego humoru, może Zipa, Alistera... Ba. Może samego Kurtisa.
UsuńJako że staram się nie planować rozdziałów, pisze je bardzo spontanicznie (sama nie wiem co będzie dalej xD) będę musiała mieć na uwadze Twoją prośbę.
Przyznam, że ostatnio sama mam trudny okres więc opowiadanie wychodzi też takie a nie inne, z resztą lubię przelewać swoje poczucie nastroju na papier (w tym wypadku na klawiaturę). Polecam sprawdzić ścieżkę dźwiękową do tego rozdziału, jest to Hans Zimmer (dzięki Mustelka za pomoc w wyborze.!)
I cóż mogę jeszcze dodać... Będzie dobrze.
Pozdrawiam.!