fragment pierwszej wersji rozdziału siódmego zawiera jedną z najzabawniejszych scen całego opowiadania - obraz uwielbiany przez czytelników. Na potrzeby stworzenia kontynuacji DF musiałam nieco przekształcić rozdział siódmy na bardziej wygodny dla Kurta, taki, który nie robiłby z niego po raz kolejny pierdoły.
-
Nie ma tu prądu. – Zauważył Kurt. – Nie ma światła, nie ma nic. Jakby
cywilizacja cofnęła się do okresu starożytności.
- Rzadko bywasz w takich
miejscach?
- Nie jestem archeologiem. Grecję
i Wyspy Egejskie znam bardziej z programów na Discovery Chanel, niż na żywo. –
Powiedział, po czym udał się za Larą w stronę frontowego wejścia. Drzwi sądu
były naruszone po ostatniej wizycie kobiety, toteż łatwo było dostać się
bohaterom do środka.
- Ostrożnie. Patrz pod nogi, w
podłodze jest… - Nie zdążyła dokończyć. Usłyszała huk, następnie latarką
oświetliła korytarz przed sobą. Zobaczyła dłonie Kurtisa trzymające krawędź
podłogi w miejscu, w którym była przepaść prowadząca do komnaty. – Mówiłam! –
Warknęła dziewczyna, po czym podeszła do mężczyzny i wyciągnęła do niego dłoń.
– Dawaj, pomogę ci.
- Nie musisz. – Stwierdził Trent
i sam podciągnął się na rękach. – Co to ma być?
- Dziura. - W tym samym czasie
Croft zdjęła z ramion plecak i przegrzebała go. Miała sprzęt najwyższej
jakości, nigdy się na nim nie zawiodła. Plecak nie wydawał się być spory, ani
ciężki, ale gdyby zajrzeć do środka, była to prawdziwa kolebka dla konesera
niebezpiecznych wypraw: akcesoria do górskich wspinaczek, wodoodporne latarki,
dymne świece sygnalizacyjne, mini apteczki, amunicja… Nawet wysokokaloryczna
czekolada. – Dziuro, to Kurtis. Zaprzyjaźnijcie się, bo będziesz się jej
przyglądał przez następne minuty. – Powiedziała wyciągając linę dynamiczną.
- Masz jakiś plan?
- Jasne. Ja tam schodzę, ty
trzymasz linę. Ja przeszukuję podziemie, ty jeszcze trzymasz linę, ja wydobywam
paczuszkę, wtedy też trzymasz linę, następnie ja wchodzę do góry a ty… Uwaga,
suprise… Trzymasz linę! Bingo! - Croft zawiązała podwójną ósemkę, następnie
podała linę Kurtisowi.
- Nie podoba mi się twój plan.
- Masz lepszy?
- Nie przyjechałem tu, żeby ci
trzymać linę!
- Masz rację, nie przyjechałeś.
Przyleciałeś tu. – Poprawiła go Croft. – Właśnie dlatego potrzymasz mi linę. A
jak ci się nie podoba, to spadaj. – Lara nie musiała dwa razy powtarzać. Kurtis
zabrał z jej plecaka drugą linę i postanowił wykonać jej polecenie. Wbił w
podłoże kotwiczkę i postanowił zejść samemu. Zanim Croft zdążyła zareagować,
Kurtis już opuszczał się po linie w dół dziury.
- Co ty robisz, ta lina jest za
krótka! – Krzyknęła, po czym odczepiła się od uprzęży. Nie tolerowała sytuacji,
kiedy ktoś nie wykonuje jej poleceń, a sama była osobą drażliwą, toteż
postanowiła Kurtisowi zrobić na złość. Kiedy ten był w połowie drogi na ziemię,
Croft bez żadnego zabezpieczenia postanowiła zjechać na jego linie. Trent
poczuł obciążenie. Spojrzał w górę i dostrzegł, że Lara schodzi sobie jakby
nigdy nic i zaraz wyląduje buciorami na jego głowie.
- Powaliło cie? – Krzyknął i przyspieszył.
Nagle poczuł, że lina się kończy. – Croft, ona jest za krótka!
- Mówiłam ci. – Odpowiedziała i
schodziła niżej.
- Croft, co ty robisz! Odwal się!
– Warknął Trent, kiedy poczuł, że Lara wylądowała na jego barkach na siedząco.
– To jest niebezpieczne! – Dziewczyna nadal nic sobie nie robiła i nawet bawiła
ją ta sytuacja. Po chwili już zamiast liny obejmowała w pasie Kurtisa. Złapała
jego pasek od spodni, nogami objęła jego nogi. Schodziła niżej. Palcami
rozpięła jego pasek w ostatniej chwili łapiąc się spodni Trenta.
- Co ty wyprawiasz!? Puszczaj
się! – Ryknął na nią złowieszczo czując, że zaraz spodnie zlecą mu z tyłka, a
Croft razem z nimi.
- Z tobą nie mam zamiaru! –
Odpowiedziała, po czym szarpnęła mocniej. Guzik jego spodni odpadł, następny
odpiął się rozporek.
- Dalej się nawet nie waż! Tylko
jedno ci w głowie! – Krzyknął, ale Lara pociągnęła mocniej. Spodnie opadły mu
do kostek, zatrzymując się na ciężkich butach. Lara była dzięki temu dużo niżej
niż mężczyzna. Spojrzała w dół, do ziemi było już całkiem nisko. – Nie utrzymam
twojego ciężaru, Croft!
- Już nie musisz! – Kobieta
ostatni raz szarpnęła i ze spodniami mężczyzny w dłoniach wylądowała na dole, w
pozycji kucającej.
- Kurwa. – Mruknął Trent do
siebie ponuro. Croft podniosła się i latarką poświeciła na balansującego na
linie Kurtisa. Zaśmiała się, bo widok był komiczny. Mężczyzna bez spodni nie
wiedział czy wrócić się na górę, czy iść dalej w dół, gdzie w końcu brakłoby mu
liny.
- Właź do góry, inaczej nie
odzyskasz tych jeansów. – Wyrzekła, po czym podeszła do zawalonej konstrukcji
wagi. Odgarnęła kupę gruzu, ale paczuszki nie znalazła. Była zawiedziona.
Obeszła zrezygnowana jeszcze raz pomieszczenie i ze zdziwieniem stwierdziła, że
mały pakunek leżał daleko od przewróconej budowli. Z nadzieją, majestatycznym
ruchem ręki podniosła go z ziemi i rozpakowała. Jej oczy zalśniły radosnym
blaskiem, gdy wkładała do kieszeni miniaturową wagę o dwóch złotych szalkach.
- Normalka! Można się
przyzwyczaić, że zawsze odpieprzysz coś głupiego. Moje spodnie jako
przedłużenie liny? Super! – Krzyknął sarkastycznie Trent, podając czekającej na
dole Larze pierwszą linę.
- Sam tego chciałeś! Trzeba było
się mnie słuchać i potrzymać mi tą dłuższą.
– Odpowiedziała, a gdy była już na powierzchni, oddała Kurtisowi
spodnie. – Ubieraj się.
- Masz przynajmniej to coś?
- To waga. – Poprawiła go Lara
wyciągając mały przedmiot z kieszeni. Zabezpieczyła go folią bąbelkową, po czym
włożyła do plecaka razem z dwoma linami. – Gdybyś się tak nie buntował, tylko
od razu wykonał polecenie, ominęłaby cię ta cała szopka.
- Jesteś beznadziejna. Nie
pozwolisz się nawet człowiekowi rozerwać. Wszystko chcesz robić sama, a ja mam
tylko ci pomóc… Trzymając linę.
- Ja się rozerwałam, zabawa była
przednia. A tak przy okazji… Ładna bielizna. – Szepnęła mu do ucha, po czym
zarzuciła plecak na ramiona i ruszyła w stronę wyjścia z sądu. Kiedy znów
znalazła się w lesie wyciągnęła Headset.
- Dante? Możesz podlatywać. Za
pół godziny będziemy na tej polanie. Jasne… Poczekamy, jakie mamy inne wyjście?
End.
0 komentarze:
Prześlij komentarz